Heather
- Luke, ja żartowałam! - pisnęłam, kiedy mocno ścisnął moje pośladki.
Zaraz po tym jak rzucił mnie na łóżko, dołączył do mnie, praktycznie kładąc się na mnie i sprawiając, że nasze klatki piersiowe się dotykały. Nie miałam jak się ruszyć pod jego naciskiem, a było mi trochę ciężko, czego chyba nie zauważył albo zwyczajnie nie chciał zauważyć.
Zanosiłam się głośnym śmiechem, nie potrafiąc pohamować swojego rozbawienia tą sytuacją. Mogłam spodziewać się, że akurat wspomnienie o seksie Luke potraktuje nad wyraz poważnie, nawet jeżeli dotychczas wszystko, co mówiłam brał z przymrużeniem oka. A już na pewno odkąd miał mnie za nieporadne dziecko, które trzeba pilnować na każdym kroku.
- Mhm, okej – odpowiedział ledwo zrozumiale między pocałunkami, w ogóle mnie nie słuchając.
Jego ciepłe usta zsunęły się na mój policzek, szczękę i na koniec na szyję, gdzie czułam silne łaskotanie, a przez to chichotałam jeszcze bardziej. Nie mogłam przestać się śmiać, choć starałam się zachować powagę. Luke obchodził się ze mną delikatnie, czyli tak jakbym tego chciała i normalnie pewnie przymknęłabym oczy, oddając się temu uczuciu do reszty. Teraz jednak wiedziałam do czego to zmierza, nie było odwrotu i to sprawiało, że ogarnął mnie stres. Wciąż bardzo tego pragnęłam. Szczerze mówiąc ostatnimi czasy nie myślałam o niczym innym, ale teraz wszystko stało się cholernie realne. Luke mnie onieśmielał, ale też jednocześnie wzbudzał to przyjemne mrowienie w koniuszkach moich palców, które z każdym jego ruchem stawało się coraz mocniej odczuwalne. Bałam się, że nie będę nawet w połowie tak dobra jak on, przez co zmieni swoje zdanie. Chyba za dużo myślałam…Musiałam wziąć się w garść, bo chłopak wydawał się dość zirytowany moim ciągłym podśmiewaniem, ale nic nie mogłam na to poradzić.
Parsknęłam nerwowo, kiedy odpiął guzik moich obcisłych spodni, zabierając się za zamek błyskawiczny. Moja klatka piersiowa drżała od tłumionego rechotu, a dłonie powędrowały do ust, zasłaniając je przed wypuszczeniem jakichkolwiek dźwięków. Co do cholery było ze mną nie tak?
Otworzyłam zaciśnięte powieki, w momencie gdy Luke przestał rozpinać mi spodnie, a zamiast tego podniósł głowę tak, żeby mógł na mnie spojrzeć. W jego oczach kryło się zirytowanie, co było jasne. Moje zachowanie go męczyło, bo jaki facet chciałby, żeby w takiej sytuacji jego partnerka się śmiała?
Blondyn zabrał ze mnie swoje ręce i wyprostował się, wciąż siedząc nade mną okrakiem. Złapał za krańce swojej szarej koszulki, jednym szybkim ruchem przeciągając ją przez głowę. Materiał wylądował gdzieś na podłodze, ale to nie było teraz dla mnie istotne, bo przed sobą miałam nagi, wyrzeźbiony tors. Zagryzłam wargę, powstrzymując formujący się uśmiech.
Męskie dłonie znalazły się po obu stronach mojej głowy, kiedy chłopak ponownie się nade mną nachylił. Jego oddech odbijał się od moich warg, przez co wstrzymałam swój.
- To jest dla ciebie takie zabawne? - uniósł groźnie brew, rzucając mi ostrzegawcze spojrzenie, które mówiło, żebym lepiej zastanowiła się nad poprawną odpowiedzią – Myślisz, że możesz mnie tak nakręcać, a później jak gdyby nigdy nic się głupio śmiać?
- Ni-ie – pokręciłam przecząco głową, ale mój głos wibrował. – Wybacz, już nie będę.
Oczywiście zakończyłam to zdanie rechotem, co do reszty rozwścieczyło chłopaka. Nim się obejrzałam on już stał przede mną, zostawiając mnie leżącą na jego białej pościeli. Podniosłam się do pozycji siedzącej i potarłam ramiona, bo miałam wrażenie, że w pokoju zrobiło się o wiele zimniej. Nagle ochota na śmianie się uleciała ze mnie z jednym oddechem. Żałowałam, że się tak zachowałam od razu, gdy on się ode mnie odsunął.
- Cholera, przepraszam – wypaliłam szybko, nie spuszczając z niego wzroku. Nie odpowiedział.
Dokładnie obserwowałam jego poczynania i z ulgą stwierdziłam, że nie zamierza mnie tu zostawić, skoro nie ruszył się ze swojego miejsca nawet o krok. Mogłam podziwiać jego napięty tors w całej okazałości, ale zamiast tego skupiłam się na twarzy, z której emanowało zdeterminowanie i złość.
- Chciałaś mnie wkurzyć? Udało ci się – warknął, w pośpiechu rozpinając pasek wsunięty w szlufki czarnych spodni – Ale nie będzie ci do śmiechu, kiedy zamknę ci te usta.
Na te słowa mój oddech przyspieszył jak podczas biegu, a w podbrzuszu zaczęło budować się to znajome napięcie, które pojawiało się zawsze w momentach, gdy byłam nad wyraz podekscytowana.
- Wstań – rozkazał, a ja tylko przypatrywałam się mu wielkimi oczami, nie mogąc zdecydować się na jakiś ruch - No już, nie mamy całego dnia.
Posłusznie podniosłam się z miejsca, podchodząc do niego akurat gdy zsunął rurki do kostek, po czym wyswobadzając stopy, kopnął je w bok. Westchnęłam niekontrolowanie na widok prawie nagiego ciała, tak idealnego jak wszystko co wiązało się z Lukiem. Byłam lekko poddenerwowana tym, co zaraz miało nastąpić, a jednocześnie spragniona jak jeszcze nigdy. Nie wiedziałam, co Luke zamierza i to jeszcze bardziej mnie nakręcało. Już zapomniałam o tym, jaka przed chwilą byłam rozbawiona, bo jedyne o czym mogłam myśleć to jego perfekcyjna sylwetka i to, że nie chcę robić niczego oprócz dotykania jej.
Jakie było moje zdziwienie, gdy blondyn minął mnie i podszedł do łóżka, opadając na materac mimo iż przed sekundą kazał mi z niego wstać. Następnie usiadł na jego krawędzi, stawiając stopy na ziemi. Obejrzałam się za nim ze zdziwieniem, już w ogóle niczego nie rozumiejąc. Byłam skołowana. Jeżeli to był jakiś plan rewanżu, to musiał być naprawdę dobry, skoro wprawił mnie w kompletne zakłopotanie.
- Luke co ty…? - wypowiedziałam pytająco, chcąc dowiedzieć się czegoś na temat jego zachowania, ale w tym samym czasie on się odezwał.
- Rozbierz się – znów rozkazał, a jego zawzięty i skupiony na mnie wzrok informował, że nie przyjmuje odmowy.
Moment zajęło mi stwierdzenie, że podoba mi się ten władczy ton. Uwielbiałam być dominowana w łóżku, dlatego prawie zaćwierkałam szczęśliwie widząc że blondyn zmierza w tym kierunku. Chwyciłam więc koszulkę obiema dłońmi, szybko pozbywając się jej z mojego ciała i odrzucając w stronę ściany. Nie mogłam się doczekać aż znajdę się blisko niego, stąd mój pośpiech i niezgrabne ruchy.
Luke pokręcił głową na boki ze zrezygnowaniem, kąciki jego ust uniosły się w nieznacznym uśmiechu.
- Nie tak, królewno. Powoli – przemówił, odchylając ciało i podpierając się rękoma z tyłu. Jego oczy utkwione w moich opiętych czarnym stanikiem piersiach, kiedy powtórzył ciszej – Zrób to powoli.
Oczy rozbłysnęły mi, kiedy zrozumiałam, czego ode mnie wymagał. Chciał, żebym się rozebrała, ale nie w sposób zwyczajny jak to się robi przed snem. Chciał, żebym rozebrała się przed nim. Krew zawrzała w moich żyłach, a po ciele rozeszło się przyjemne ciepło. Nie zamierzałam się sprzeciwiać, więc zwolniłam ruchy. Okręciłam się na palcach, stając do Luke'a tyłem. Subtelnie przeniosłam dłonie na krawędź spodni i zsuwałam je stopniowo, dbając o to żeby przy tym nachylać się do przodu.
- Tak dobrze?
W odpowiedzi dostałam głośne mruknięcie, nic więcej. Z wypiętym w stronę łóżka tyłkiem, udało mi się uwolnić nogi spod ciasnego materiału jeansów. Kiedy już leżały niedaleko reszty zrzuconych przez nas ciuchów, zabrałam się za zdejmowanie stanika. Sprawnym ruchem odpięłam pasek na plecach, pozwalając ramiączkom zsunąć się wzdłuż ramion. Zachęcona kolejnym westchnieniem, spojrzałam przez ramię, jednocześnie zrzucając z siebie cienki materiał. Odwróciłam się, stając twarzą w twarz z blondynem. Poczułam się zażenowana obnażając się przed nim, ale też podekscytowana. Kroczyłam wolno do chłopaka, nie dając sobie czasu na myślenie nad jego zamglonymi oczami, chłonącymi każdy skrawek mojego nagiego ciała. Jedyna rzecz, jaka jeszcze je zakrywała to czarny materiał fig, bo nie chciałam dać mu wszystkiego tak łatwo.
- Masz jeszcze jakieś życzenia, Luke? - zapytałam niewinnie, postanawiając wynagrodzić mu swoje wcześniejsze zachowanie i sprawić, żeby zapamiętał ten dzień.
- Tylko jedno… - odparł wolno, bo głos miał do reszty zachrypnięty przez suchość w gardle. Wyciągnął do przodu rękę i przejechał palcami po moim obnażonym boku – Klęknij.
Gorąco uderzyło w moje policzki, rozpalając je do czerwoności. Zanim zdążyłam zareagować, chłopak chwycił mnie za dłoń i pociągnął w dół. Byłam teraz na wysokości jego erekcji, której wcześniej nawet nie zauważyłam. Widok napiętego materiału bokserek, jedynie dodał mi odwagi. Nie musiałam robić dużo, żeby był dla mnie twardy.
- Co dalej? - próbowałam się przekomarzać, ale chyba nie był w nastroju.
- Nie próbuj się ze mną droczyć, skarbie – pogroził.
Przeniosłam wzrok z jego twarzy na krocze, zagryzając wargę tak mocno, że aż bolało. Klęcząc przed nim, miałam wrażenie jakby to nie działo się naprawdę. Szorstki dywan pod kolanami wydawał się teraz równie nierealny, co moje ruchy, kiedy zsuwałam z Luke'a bokserki. Nie mogłam się opanować przed westchnieniem, gdy pozbyłam się jedynej rzeczy, która go okrywała. Miałam teraz przed oczami całą jego długość, a moje serce zabiło szybciej niż to możliwe. Nie byłam w stanie określić czy to przez to co do niego czuje, czy po prostu faktycznie jest tak dobrze zbudowany jak przypuszczałam.
Nie zastanawiałam się, nie chcąc przedłużać tej chwili i zmuszać Luke'a do niecierpliwienia się. Złapałam twardy członek, wyważając odpowiedni nacisk i zaczęłam poruszać dłonią w górę i w dół. Moje oczy nie opuszczały przystojnej twarzy chłopaka, teraz wykrzywionej w przyjemności. Z jego rozchylonych, malinowych ust wydobywały się ciche westchnienia z każdym posunięciem ręki. Czułam jak rośnie w moim uścisku, a oddech mu przyspiesza i staje się płytszy. Robiłam się mokra na sam dźwięk i aż bałam się co będzie później.
Zatrzymałam swoje ruchy, zsuwając rękę niżej. Zamglone, niebieskie oczy patrzyły na mnie z lekkim zawodem, gdy przestałam. Uśmiechnęłam się na ten widok, wcale nie zamierzając kończyć, a jedynie wzmocnić doznania. Nachyliłam się więc nad nim, przejeżdżając językiem wzdłuż jego długości i nie przerywając kontaktu wzrokowego, gdy wargami objęłam główkę. Z jego ust wydobył się gardłowy jęk i kierowany przyjemnością, odrzucił głowę do tyłu. Zaczęłam poruszać rytmicznie szyją, czując uderzenia z tyłu gardła. Luke wsunął długie palce w moje czarne włosy, jedynie pogłębiając moje ruchy.
- Jesteś idealna – wychrypiał ledwo słyszalnie, szarpiąc lekko czarne kosmyki z tyłu mojej głowy, na co zamruczałam wokół niego.
Przyspieszyłam, powodując u niego krótkie jęki aprobaty. Widziałam po nim, że był coraz bliżej, więc mimo bólu szczęki nie przestawałam, biorąc do ust ile się dało. Miałam wrażenie, że zaraz sama nie wytrzymam, kiedy każdy jego ruch informował mnie, że jest na skraju. I to dzięki mnie.
- Dłużej nie wytrzymam – ostrzegł, w końcu spoglądając mi prosto w oczy.
Parę sekund po tym doszedł w moje usta, pozostawiając na języku słony posmak, ale bez narzekania połknęłam wszystko. Oblizałam dolną wargę, przejeżdżając po niej wolno językiem, a Luke śledził dokładnie wzrokiem każdy mój najmniejszy ruch.
Nastała między nami cisza, którą mogłam jedynie określić jako spokojną. Leniwy uśmiech na ustach chłopaka, wynikający z jego zadowolenia i mój rozweselony choć wciąż spragniony wzrok, nasze rozchylone usta, przez które z trudem wydostawało się powietrze i te wiszące w powietrzu słowa, których nie musieliśmy wypowiadać, bo oboje dokładnie to czuliśmy – to wszystko wydawało się tak właściwe i naturalne, że aż nie do pomyślenia było, że wcześniej się tym stresowałam.
Odsunęłam się nieznacznie, dając sobie i jemu parę minut na wyrównanie oddechu i dojście do ładu. Klatka piersiowa Luke'a unosiła się i opadała wolno, a jego oczy błyszczały, gdy przyglądał mi się z uczuciem. Uśmiechnął się, a w jego zaróżowionych policzkach pojawiły się słodkie dołeczki. Nigdy nie starczyłoby mi czasu, żeby nacieszyć się tym widokiem.
Przyglądałam mu się z zachwytem, dopóki nie przypomniało mi się gdzie jestem. Znów zapragnęłam być blisko niego, więc nie zwlekając podniosłam się z podłogi. Ostrożnie wyprostowałam nogi, bojąc się że mogą się pode mną ugiąć, ale ku mojej uldze nic takiego się nie stało. Wciąż jednak byłam rozemocjonowana.
- Coś się stało, królewno? - usłyszałam zmartwiony głos.
Luke zaalarmowany tym nagłym ruchem, od razu wyciągnął w moją stronę ręce, jakby bał się, że mogę gdzieś odejść i zostawić go samego. Nie miałam najmniejszego zamiaru się oddalać. Właściwie mogłabym nawet nie wychodzić z tego pokoju nigdy.
- Nie, nic – zapewniłam go, korzystając z oferty i wdrapując się na jego kolana.
Chłopak zadrżał, czując mój oddech na swojej klatce piersiowej, gdzie przyłożyłam czoło, mocno zaciągając się zapachem jego skóry. Ta sama tytoniowa nuta wymieszana z mocnym akcentem perfum, co zawsze podsyciła moje zmysły.
Blondyn oplótł mnie ciasno w pasie, upewniając się, że jestem wystarczająco blisko jego ciała. Następnie położył się na łóżku, ciągnąc mnie ze sobą. Teraz to ja leżałam na nim, ale nie przejmowałam się tym, że mogę być za ciężka, bo Luke patrzył na mnie w taki sposób, jakbym była najlepszą rzeczą na świecie i nic więcej nie miało znaczenia. Wplątałam palce w blond kosmyki, bawiąc się nimi, jak to robiłam już kilka razy.
- Nie myśl sobie, że to koniec – odezwał się nagle i zjechał dłońmi z mojej talii na pośladki, ściskając je mocno. Potem dodał - Uwielbiam to robić.
Wywróciłam oczami, ale ostatecznie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie czułam potrzeby, żeby mu odpowiadać, więc tylko cmoknęłam go szybko w usta. Próbowałam się odsunąć, żeby znów móc na niego spojrzeć, ale przytrzymał mnie za szyję i przyciągnął z powrotem, oddając pocałunek. Opuszki jego palców delikatnie muskały moje plecy i nim się obejrzałam, już na nich leżałam, a Luke nade mną górował.
Przymknęłam powieki, gdy moje nagie piersi otarły się o smukły, ale dobrze zbudowany tors. Luke'owi również się to spodobało, bo tak jak ja westchnął z aprobatą. Nie mogąc dłużej wytrzymać złapał w zęby moją dolną wargę, więc automatycznie rozchyliłam usta, wpuszczając go go środka. W tym samym czasie wędrował dłonią wzdłuż mojego rozgrzanego ciała, najpierw zahaczając o lewą, później o prawą pierś. Zdusiłam w sobie jęk, gdy palcem przesunął po całej mojej długości, na końcu wsuwając go pod materiał majtek, łaskocząc skórę w tamtym miejscu.
- Nie musisz się powstrzymywać. Jesteśmy sami – powiedział gdy zabrał ze mnie swoje usta, co skwitowałam mentalnym mruknięciem niezadowolenia – Możesz być głośno.
Mówiąc to wsunął we mnie palec, więc nabrałam gwałtownie powietrza. Byłam nieprzygotowana na to, choć wiedziałam że to zaraz nastąpi. Zachowywałam się jak zahipnotyzowana, wciąż nie wierząc, że to dzieje się naprawdę. Miałam ochotę krzyczeć, kiedy od razu wsunął drugi palec do mojego wnętrza, poruszając nimi z wprawą, ale znów zdusiłam to w sobie, choć wymagało to ode mnie wiele wysiłku.
- Bądź dla mnie głośna, Heather.
Jego głos odbił się echem od ścian, gdy niespodziewanie wyciągnął swoje palce ze mnie, po sekundzie wkładając je szybko i zdecydowanie mocniej niż za pierwszym razem, w końcu uwalniając z mojego gardła jęk niezaprzeczalnej rozkoszy. Uśmiechnął się zwycięsko, dopinając swego, a ja wydałam z siebie kolejny dźwięk zadowolenia, gdy nieprzerwanie uderzał palcami w odpowiedni punkt.
Zarzuciłam dłonie na ramiona chłopaka, przyciągając go do siebie i całując zachłannie już lekko spuchnięte usta. Mój oddech stał się urywany, a supeł w brzuchu zacisnął się z podwójną mocą. Poruszyłam niecierpliwie biodrami, domagając się jeszcze więcej. Stałe tempo jego ruchów powoli doprowadzało mnie do szału.
- Luke, potrzebuję cię… - sapnęłam, nie mogąc znieść ani minuty dłużej. Przymknęłam powieki, nie chcąc wypuścić spod nich zbierających się łez.
Zacisnęłam uda z całych sił, próbując uzyskać chociaż chwilową ulgę, ale to nie wystarczało. Potrzebowałam Luke'a i tylko on mógł uwolnić mnie od tego palącego każdą komórkę mojego ciała uczucia. Myślałam, że dostanę szału, wijąc się pod jego dotykiem.
- Jeszcze nie teraz – poczułam ciepło jego ust na mojej szyi i choć to było przyjemne, miałam ochotę zrobić mu krzywdę za to, że się ze mną bawi w momencie, kiedy pragnęłam spełnienia.
- Proszę…
- Ciii, skarbie. Wytrzymaj jeszcze trochę – poprosił, schodząc pocałunkami coraz niżej.
Dłońmi rozchylił moje obie nogi na boki i przytrzymał je, nie pozwalając mi zacisnąć ud, a nawet ruszyć nimi o centymetr. Zawzięcie gapiłam się w sufit, próbując nie wybuchnąć.
Usta Luke'a zaczęły składać mokre pocałunki na moich piersiach i co jakiś czas wysuwał język, żeby leniwie zahaczyć o sutki, jakby nie miał dość torturowania mnie. Byłam bliska błagania go o litość, ale wiedziałam że prawdopodobnie mnie nie posłucha. Chciał mnie wykończyć, doprowadzić do szaleństwa i jak na razie szło mu bezbłędnie. Jego wargi muskały po kolei mój mostek, górną część brzucha, skórę dokoła pępka… Zatrzymał się na dłużej przy kości biodrowej, gdzie zostawił fioletową bliznę, jakby zaznaczał swoją własność. Kiedy dotarł do czarnych fig, zakrywających moją kobiecość byłam już na skraju wytrzymałości.
- Luke! - krzyknęłam, gdy pocałował mnie przez materiał, a po moim ciele rozlała się kolejna fala pożądania.
- Już królewno, już – wyszeptał, zahaczając palcami koronkę po obu moich bokach i zsuwając ją z moich nóg, przez co widział mnie teraz w całej okazałości.
Próbowałam zacisnąć uda, tym razem żeby się zakryć, ale Luke mi to uniemożliwiał, siedząc między moimi drżącymi z podniecenia nogami. Policzki piekły mnie, gdy czerwieniłam się pod jego głodnym wzrokiem. Otworzył usta, ale zamknął je z powrotem, nie potrafiąc nic powiedzieć. Poruszyłam się niecierpliwie, chcąc mu przypomnieć o mojej palącej potrzebie i jęknęłam błagalnie. Jego źrenice powiększyły się na widok mojej ciężko unoszącej się i opadającej klatki piersiowej, więc w końcu zawisnął nade mną i mogłam poczuć jak jego członek wbija się boleśnie w moje udo. Złapałam dłońmi szyję chłopaka, mrucząc głośno gdy ocierał się czubkiem o moje wejście z jego niebieskimi oczami przyklejonymi do moich własnych. Wypchnęłam do przodu biodra po raz kolejny nie mogąc wytrzymać już dłużej i sprawiłam, że nieświadomie wsunął się we mnie odrobinę.
- Dosyć. Dłużej tego kurwa nie wytrzymam – warknął, porzucając plany znęcania się nade mną, co przyjęłam z ulgą. Potrzebowałam go tak bardzo jak jeszcze niczego innego w całym moim życiu.
Luke sięgnął do szafki nocnej, wyciągając z niej szare, błyszczące opakowanie. Zmarszczyłam brwi na początku nie wiedząc co robi, ale po chwili gdy rozerwał je zębami, mogłam zobaczyć co trzyma w ręku.
- Nie musimy tego używać. Biorę tabletki – poinformowałam chłopaka, przygryzając wargę w oczekiwaniu.
On jedynie uśmiechnął się z zadowoleniem, rzucając w połowie otwartą saszetkę gdzieś za siebie i mocno mnie całując. Nie byłam mu dłużna i zachłannie oddawałam pocałunki.
Blondyn ułożył prawą dłoń obok mojej głowy, a lewą objął mnie pewnie w talii. Z trudem złapałam powietrze, kiedy poczułam jak wsuwa się we mnie całkowicie, szybko i bez ostrzeżenia. Nie mogłam się powstrzymać przed głośnym krzyknięciem jego imienia, w międzyczasie zaznaczając czerwone ślady paznokci na jego ramionach. Luke syknął z bólu, ale jedynie pogłębił swoje ruchy. Zabrał z siebie moją rękę, splótł nasze palce razem i przytrzymał nasze dłonie na materacu obok mojej twarzy, uniemożliwiając mi zrobienie mu krzywdy.
- Szybciej – wydyszałam.
Zrobił to, o co poprosiłam i przyspieszył swoje ruchy, sprawiając że jęczałam jeszcze głośniej, o ile było to w ogóle możliwe. Napięcie rosło z każdym kolejnym ruchem. Pchnięcie za pchnięciem, a ja byłam coraz bliżej szczytu. Wchodził we mnie coraz szybciej i coraz mocniej, nie dając sobie chwili na oddech. Robił to o wiele mniej starannie niż na początku. Jego palce zacisnęły się na moich biodrach, gdy pogłębiał każde uderzenie. Myślałam, że jego uścisk połamie mi kości, ale widząc jego twarz wykrzywioną w przyjemności, nie mogłam narzekać. Serce biło mi jak oszalałe, kiedy odgarnęłam mokre blond włosy z czoła chłopaka, a on spojrzał na mnie z zaciśniętą szczęką.
Objęłam go nogami w pasie, a wtedy wystarczyło jedno pchnięcie, żeby zakończyć moje męki. Przez mój kręgosłup przeszedł dreszcz, rozluźniając po kolei każdy mięsień mojego ciała. Poczułam najbardziej niedorzeczne i cholernie intensywne spełnienie wypełniające moje żyły i ogarniające moje nagrzane od podniecenia ciało, jak wielka fala.
Luke wszedł we mnie jeszcze parę razy, zanim dopadło go to samo wspaniałe uczucie i uwolnił się od napięcia w podbrzuszu. Ciepło rozeszło się w dolnych partiach mojego ciała i to było najpiękniejsze uczucie jakiego doświadczyłam od bardzo dawna.
Materac obok ugiął się pod ciężarem chłopaka, kiedy opadł zmęczony, wciskając policzek w poduszkę. Położyłam się na lewym boku, żeby móc na niego patrzeć. Kąciki jego ust uniesione w spełnieniu, mokre włosy przyklejone do czoła i czerwone ślady po moich paznokciach na jego ramionach. Był taki wyciszony, przez co wydawał się jeszcze piękniejszy.
Położyłam dłoń na jego karku, kreśląc niewidzialne kółka. Luke przymknął powieki z aprobatą przyjmując moją pieszczotę i przyciągnął mnie do siebie, chowając mnie w swoich ramionach. Cmoknęłam go lekko w środek klatki piersiowej i nie przenosząc stamtąd ust, również zamknęłam oczy. Nasze nogi były splątane, a nagie ciała przekazywały sobie nawzajem ciepło, więc nie musieliśmy przykrywać się pościelą. Nawet nie wiem, kiedy odpłynęliśmy.
Stałam na środku łazienki, a moje palce u stóp dotykały miękkiego, przyjemnego dywanika. Mokre włosy opadały na plecy, wzdłuż których spływały małe kropelki wody. Dygotałam z zimna, ale mimo to po wytarciu się ręcznikiem, nie ubrałam na siebie nic.
Była jakoś czwarta nad ranem, a ja brałam już trzeci prysznic w ciągu tego dnia, żeby zmyć z siebie zapach zmęczenia. Moje mięśnie wołały o pomstę do nieba, rozrywane bólem. Przy każdym kroku cierpiałam, bo nogi miałam jak z waty, a podbrzusze uciskało mnie nawet kiedy wzięłam głębszy oddech.
Moje odbicie w lustrze wyglądało tragicznie i przez pierwsze sekundy, gdy na siebie spojrzałam, miałam ochotę krzyknąć. Pod oczami miałam ogromne worki naznaczone fioletem, a całe ciało wyglądało słabo, wiotko, jakby uleciała ze mnie cała energia. Poniekąd była to prawda, bo ta noc wycieńczyła mnie do reszty. Choć może powinnam powiedzieć, że zrobił to Luke, dobierając się do mnie zaraz po tym, jak obudził się po krótkiej drzemce.
Jego wszędobylskie ręce doprowadziły mnie do skraju wytrzymałości jeszcze raz, a później drugi raz w prysznicu… Nie żebym narzekała na taki stan rzeczy, bo razem było nam świetnie i temu nie można było zaprzeczyć, jednak teraz ledwo się poruszałam bez wywoływania nadmiernego bólu i to była ta mniej przyjemna strona uprawiania seksu z Lukiem.
Podniosłam z podłogi czarne bokserki, które blondyn zostawił mi, żebym mogła ubrać na siebie coś czystego. Wsunęłam je na nogi, obserwując w lustrze jak posiniaczone uda i biodra znikają pod materiałem. Teraz nie wyglądałam aż tak przerażająco, choć wciąż mój dekolt pokryty był niezliczoną ilością malinek, które teraz bardziej przypominały ślady po uderzeniach.
Przejechałam po tym miejscu opuszkami palców, czując się tak cholernie szczęśliwa. Cały świat dookoła wydawał się popieprzony i może to właśnie powinnam się przejmować ważniejszymi sprawami, wszystkim innym co właśnie działo się w moim życiu, ale… nie mogłam? Nie chciałam? Może miałam to gdzieś? W mojej głowie nie było miejsca na zmartwienia, bo wiedziałam, że w drugim pokoju czeka na mnie Luke, a myśl o nim odpędzała każdy lęk i dodawała mi odwagi.
Nie wierzyłam, że w ciągu kilku godzin nasza relacja tak bardzo się rozwinie. Teraz wiedząc, że moje uczucia nie są platoniczne, nieodwzajemnione moje postrzeganie zmieniło się o równe sto osiemdziesiąt stopni. Mogłam spojrzeć na nas z jaśniejszej strony, bo teraz wydawało mi się bardziej zrozumiałe, a przede wszystkim oficjalne, dlatego nie mogłam pozbyć się tego szaleńczego uśmiechu i ogarniającej mnie euforii.
Wsunęłam na siebie jeszcze jedną z koszulek blondyna i byłam gotowa do opuszczenia łazienki. Olałam fakt, że moje włosy wciąż były mokre, bo miałam znacznie lepsze rzeczy do roboty niż ich suszenie. Znalazłam się z powrotem w pokoju, zastając Luke'a palącego papierosa przy oknie. Jego nisko opuszczone dresy ukazywały sporą część pleców i wąskie biodra. Na jego twarzy widniał ten wymowny uśmieszek z kolekcji „właśnie trzy razy zaliczyłem”, na co miałam ochotę parsknąć śmiechem, ale się powstrzymałam.
Zamiast tego rzuciłam się na materac, czekając aż skończy palić i dołączy do mnie. Chwilę mu zajęło, zanim w końcu wyrzucił niedopałek przez okno i zostawiając je otwarte, skierował się do mnie.
- Ładnie pachniesz – wymruczał, przejeżdżając wzdłuż linii mojej szyi.
Nie minęły nawet dwie sekundy, zanim przyciągnął mnie do siebie, co robił cały czas odkąd weszliśmy do tego domu, jakby nie mógł wytrzymać ani chwili bez dotykania mnie. Ułożyłam głowę na jego piersi, wsłuchując się w rytmiczne bicie serca i ledwo słyszalny oddech. Blondyn wygodnie położył się na plecach, podkładając pod głowę rękę, drugą ściskając mój bok, ale nie za mocno odkąd był cały posiniaczony i to właśnie z jego winy.
- Użyłam twojego żelu pod prysznic – zaśmiałam się, będąc pewną że rozpoznał ten zapach i stąd jego komplement. Poczułam jak zbliża swoją twarz do czubka mojej głowy, całując mokre włosy.
- Taa? - udał zaskoczonego, po czym pokiwał głową – Teraz rozumiem dlaczego tak na mnie lecisz. Sam nie mógłbym się oprzeć temu zapachowi.
Właśnie miałam rzucić komentarzem o tym, jakim to jest pieprzonym narcyzem i że właściwie to powinien sobie zmienić imię na takie, ale usłyszałam znajomy dźwięk. Skoczna piosenka, którą ustawiłam sobie jako znak połączenia rozbrzmiała w pokoju. Luke zmarszczył nos, słysząc znienawidzony przez niego gatunek muzyki.
- Nadal nie rozumiem, jak możesz tego słuchać – skrzywił się, ale nachylił się i sięgnął ręką do moich spodni, które leżały niedaleko łóżka.
Wyciągnął z kieszeni telefon, ale zamiast mi go podać przybliżył go sobie do twarzy, sprawdzając kto dzwoni. Odchrząknęłam znacząco, unosząc wysoko brwi na to jak bezczelnie się zachował, ale specjalnie mnie zignorował.
- Dlaczego Irwin dzwoni do ciebie w środku nocy? - zapytał i mogłam wyczuć ostrą nutkę w jego głosie gdy zamiast imienia użył jego nazwiska.
Złączyłam brwi w geście niezrozumienia. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby ktokolwiek dzwonił do mnie o tak późnej porze, a już na pewno nie żeby ot tak sobie porozmawiać. Dlatego właśnie pierwszą moją myślą było, że coś jest na rzeczy i muszę natychmiast to odebrać, żeby się dowiedzieć.
- Nie wiem, może coś się stało – powiedziałam szybko, próbując wyrwać mu komórkę, ale zabrał rękę z mojego zasięgu.
- Gdyby tak było, zadzwonił by do mnie.
Westchnęłam zirytowana, nie mając czasu na jego sceny zazdrości, bo miałam silne przeczucie, że ten telefon to coś ważnego. Wciągu nieprzerwanego dźwięku połączenia w końcu udało mi się dopaść telefon. Uderzyłam Luke'a mocno w ramie w odwecie, powodując że jęknął z bólu.
- Halo? - odezwałam się natychmiast po przyłożeniu komórki do ucha, udając że nie widzę morderczego wzroku chłopaka obok – Halo, Ash?
Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam jakieś przytłumione szmery, więc zastanawiałam się czy Ashton wybrał mój numer celowo czy może zrobił to zupełnie przypadkiem. Jakieś głosy przebijały się przez gąszcz szumu, miałam wrażenie że ktoś płacze i pociąga nosem.
- Ashton? - powtórzyłam drżącym głosem, z przerażeniem patrząc na swoje dłonie.
Czułam jak Luke wwierca we mnie spojrzenie, ale jeszcze nie chciałam na niego patrzeć. Mogłam sobie coś wymyślać, a załamane szepty i mruczenie nie były prawdziwe. Dopiero po chwili łkanie stało się wyraźniejsze, słyszałam czyjś nierówny oddech.
- Heather… - w końcu Ashton przemówił, ale przerwał. Ktoś zabrał mu słuchawkę.
- Ashton co się dzieje? Ashton! - krzyknęłam, coraz bardziej przerażona tym wszystkim. To nie było normalne i kątem oka widziałam już jak Luke się ubiera, choć nikt nie kazał mu się szykować do wyjścia. Myślę jednak że sam przeczuł, że coś jest nie tak i prędzej czy później będziemy musieli coś zrobić. Tylko co?
- Heather, jesteś tam? - tym razem to głos Caluma rozbrzmiał w głośniku – Jest z tobą Luke?
- Tak, jesteśmy razem – odparłam szybko, po czym zaczęłam zadawać nurtujące mnie pytania - Co się stało, Cal? Z Ashtonem wszystko w porządku?
Calum brzmiał w miarę spokojnie, więc modliłam się żeby nie chodziło o nic poważnego. Liczyłam na to, że Irwin znów upił się do nieprzytomności i po prostu ktoś musiał go ogarnąć i sprowadzić z powrotem do domu, stąd pytanie o Luke'a.
- Możecie przyjechać do szpitala?
To zdanie sprawiło, że poczułam się jakby ogromy ból, który przeszył mnie na wylot zostawił pulsującą dziurę w moim żołądku. Nie potrzebowałam więcej wyjaśnień, żeby ułożyć sobie całą układankę. Oczy piekły mnie, ale usilnie hamowałam napływające łzy. Nie było potrzeby tłumaczenia mi co się stało, jednak Hood odezwał się słabym głosem po chwili ciszy.
- Pani Irwin zmarła godzinę temu.
- Luke, ja żartowałam! - pisnęłam, kiedy mocno ścisnął moje pośladki.
Zaraz po tym jak rzucił mnie na łóżko, dołączył do mnie, praktycznie kładąc się na mnie i sprawiając, że nasze klatki piersiowe się dotykały. Nie miałam jak się ruszyć pod jego naciskiem, a było mi trochę ciężko, czego chyba nie zauważył albo zwyczajnie nie chciał zauważyć.
Zanosiłam się głośnym śmiechem, nie potrafiąc pohamować swojego rozbawienia tą sytuacją. Mogłam spodziewać się, że akurat wspomnienie o seksie Luke potraktuje nad wyraz poważnie, nawet jeżeli dotychczas wszystko, co mówiłam brał z przymrużeniem oka. A już na pewno odkąd miał mnie za nieporadne dziecko, które trzeba pilnować na każdym kroku.
- Mhm, okej – odpowiedział ledwo zrozumiale między pocałunkami, w ogóle mnie nie słuchając.
Jego ciepłe usta zsunęły się na mój policzek, szczękę i na koniec na szyję, gdzie czułam silne łaskotanie, a przez to chichotałam jeszcze bardziej. Nie mogłam przestać się śmiać, choć starałam się zachować powagę. Luke obchodził się ze mną delikatnie, czyli tak jakbym tego chciała i normalnie pewnie przymknęłabym oczy, oddając się temu uczuciu do reszty. Teraz jednak wiedziałam do czego to zmierza, nie było odwrotu i to sprawiało, że ogarnął mnie stres. Wciąż bardzo tego pragnęłam. Szczerze mówiąc ostatnimi czasy nie myślałam o niczym innym, ale teraz wszystko stało się cholernie realne. Luke mnie onieśmielał, ale też jednocześnie wzbudzał to przyjemne mrowienie w koniuszkach moich palców, które z każdym jego ruchem stawało się coraz mocniej odczuwalne. Bałam się, że nie będę nawet w połowie tak dobra jak on, przez co zmieni swoje zdanie. Chyba za dużo myślałam…Musiałam wziąć się w garść, bo chłopak wydawał się dość zirytowany moim ciągłym podśmiewaniem, ale nic nie mogłam na to poradzić.
Parsknęłam nerwowo, kiedy odpiął guzik moich obcisłych spodni, zabierając się za zamek błyskawiczny. Moja klatka piersiowa drżała od tłumionego rechotu, a dłonie powędrowały do ust, zasłaniając je przed wypuszczeniem jakichkolwiek dźwięków. Co do cholery było ze mną nie tak?
Otworzyłam zaciśnięte powieki, w momencie gdy Luke przestał rozpinać mi spodnie, a zamiast tego podniósł głowę tak, żeby mógł na mnie spojrzeć. W jego oczach kryło się zirytowanie, co było jasne. Moje zachowanie go męczyło, bo jaki facet chciałby, żeby w takiej sytuacji jego partnerka się śmiała?
Blondyn zabrał ze mnie swoje ręce i wyprostował się, wciąż siedząc nade mną okrakiem. Złapał za krańce swojej szarej koszulki, jednym szybkim ruchem przeciągając ją przez głowę. Materiał wylądował gdzieś na podłodze, ale to nie było teraz dla mnie istotne, bo przed sobą miałam nagi, wyrzeźbiony tors. Zagryzłam wargę, powstrzymując formujący się uśmiech.
Męskie dłonie znalazły się po obu stronach mojej głowy, kiedy chłopak ponownie się nade mną nachylił. Jego oddech odbijał się od moich warg, przez co wstrzymałam swój.
- To jest dla ciebie takie zabawne? - uniósł groźnie brew, rzucając mi ostrzegawcze spojrzenie, które mówiło, żebym lepiej zastanowiła się nad poprawną odpowiedzią – Myślisz, że możesz mnie tak nakręcać, a później jak gdyby nigdy nic się głupio śmiać?
- Ni-ie – pokręciłam przecząco głową, ale mój głos wibrował. – Wybacz, już nie będę.
Oczywiście zakończyłam to zdanie rechotem, co do reszty rozwścieczyło chłopaka. Nim się obejrzałam on już stał przede mną, zostawiając mnie leżącą na jego białej pościeli. Podniosłam się do pozycji siedzącej i potarłam ramiona, bo miałam wrażenie, że w pokoju zrobiło się o wiele zimniej. Nagle ochota na śmianie się uleciała ze mnie z jednym oddechem. Żałowałam, że się tak zachowałam od razu, gdy on się ode mnie odsunął.
- Cholera, przepraszam – wypaliłam szybko, nie spuszczając z niego wzroku. Nie odpowiedział.
Dokładnie obserwowałam jego poczynania i z ulgą stwierdziłam, że nie zamierza mnie tu zostawić, skoro nie ruszył się ze swojego miejsca nawet o krok. Mogłam podziwiać jego napięty tors w całej okazałości, ale zamiast tego skupiłam się na twarzy, z której emanowało zdeterminowanie i złość.
- Chciałaś mnie wkurzyć? Udało ci się – warknął, w pośpiechu rozpinając pasek wsunięty w szlufki czarnych spodni – Ale nie będzie ci do śmiechu, kiedy zamknę ci te usta.
Na te słowa mój oddech przyspieszył jak podczas biegu, a w podbrzuszu zaczęło budować się to znajome napięcie, które pojawiało się zawsze w momentach, gdy byłam nad wyraz podekscytowana.
- Wstań – rozkazał, a ja tylko przypatrywałam się mu wielkimi oczami, nie mogąc zdecydować się na jakiś ruch - No już, nie mamy całego dnia.
Posłusznie podniosłam się z miejsca, podchodząc do niego akurat gdy zsunął rurki do kostek, po czym wyswobadzając stopy, kopnął je w bok. Westchnęłam niekontrolowanie na widok prawie nagiego ciała, tak idealnego jak wszystko co wiązało się z Lukiem. Byłam lekko poddenerwowana tym, co zaraz miało nastąpić, a jednocześnie spragniona jak jeszcze nigdy. Nie wiedziałam, co Luke zamierza i to jeszcze bardziej mnie nakręcało. Już zapomniałam o tym, jaka przed chwilą byłam rozbawiona, bo jedyne o czym mogłam myśleć to jego perfekcyjna sylwetka i to, że nie chcę robić niczego oprócz dotykania jej.
Jakie było moje zdziwienie, gdy blondyn minął mnie i podszedł do łóżka, opadając na materac mimo iż przed sekundą kazał mi z niego wstać. Następnie usiadł na jego krawędzi, stawiając stopy na ziemi. Obejrzałam się za nim ze zdziwieniem, już w ogóle niczego nie rozumiejąc. Byłam skołowana. Jeżeli to był jakiś plan rewanżu, to musiał być naprawdę dobry, skoro wprawił mnie w kompletne zakłopotanie.
- Luke co ty…? - wypowiedziałam pytająco, chcąc dowiedzieć się czegoś na temat jego zachowania, ale w tym samym czasie on się odezwał.
- Rozbierz się – znów rozkazał, a jego zawzięty i skupiony na mnie wzrok informował, że nie przyjmuje odmowy.
Moment zajęło mi stwierdzenie, że podoba mi się ten władczy ton. Uwielbiałam być dominowana w łóżku, dlatego prawie zaćwierkałam szczęśliwie widząc że blondyn zmierza w tym kierunku. Chwyciłam więc koszulkę obiema dłońmi, szybko pozbywając się jej z mojego ciała i odrzucając w stronę ściany. Nie mogłam się doczekać aż znajdę się blisko niego, stąd mój pośpiech i niezgrabne ruchy.
Luke pokręcił głową na boki ze zrezygnowaniem, kąciki jego ust uniosły się w nieznacznym uśmiechu.
- Nie tak, królewno. Powoli – przemówił, odchylając ciało i podpierając się rękoma z tyłu. Jego oczy utkwione w moich opiętych czarnym stanikiem piersiach, kiedy powtórzył ciszej – Zrób to powoli.
Oczy rozbłysnęły mi, kiedy zrozumiałam, czego ode mnie wymagał. Chciał, żebym się rozebrała, ale nie w sposób zwyczajny jak to się robi przed snem. Chciał, żebym rozebrała się przed nim. Krew zawrzała w moich żyłach, a po ciele rozeszło się przyjemne ciepło. Nie zamierzałam się sprzeciwiać, więc zwolniłam ruchy. Okręciłam się na palcach, stając do Luke'a tyłem. Subtelnie przeniosłam dłonie na krawędź spodni i zsuwałam je stopniowo, dbając o to żeby przy tym nachylać się do przodu.
- Tak dobrze?
W odpowiedzi dostałam głośne mruknięcie, nic więcej. Z wypiętym w stronę łóżka tyłkiem, udało mi się uwolnić nogi spod ciasnego materiału jeansów. Kiedy już leżały niedaleko reszty zrzuconych przez nas ciuchów, zabrałam się za zdejmowanie stanika. Sprawnym ruchem odpięłam pasek na plecach, pozwalając ramiączkom zsunąć się wzdłuż ramion. Zachęcona kolejnym westchnieniem, spojrzałam przez ramię, jednocześnie zrzucając z siebie cienki materiał. Odwróciłam się, stając twarzą w twarz z blondynem. Poczułam się zażenowana obnażając się przed nim, ale też podekscytowana. Kroczyłam wolno do chłopaka, nie dając sobie czasu na myślenie nad jego zamglonymi oczami, chłonącymi każdy skrawek mojego nagiego ciała. Jedyna rzecz, jaka jeszcze je zakrywała to czarny materiał fig, bo nie chciałam dać mu wszystkiego tak łatwo.
- Masz jeszcze jakieś życzenia, Luke? - zapytałam niewinnie, postanawiając wynagrodzić mu swoje wcześniejsze zachowanie i sprawić, żeby zapamiętał ten dzień.
- Tylko jedno… - odparł wolno, bo głos miał do reszty zachrypnięty przez suchość w gardle. Wyciągnął do przodu rękę i przejechał palcami po moim obnażonym boku – Klęknij.
Gorąco uderzyło w moje policzki, rozpalając je do czerwoności. Zanim zdążyłam zareagować, chłopak chwycił mnie za dłoń i pociągnął w dół. Byłam teraz na wysokości jego erekcji, której wcześniej nawet nie zauważyłam. Widok napiętego materiału bokserek, jedynie dodał mi odwagi. Nie musiałam robić dużo, żeby był dla mnie twardy.
- Co dalej? - próbowałam się przekomarzać, ale chyba nie był w nastroju.
- Nie próbuj się ze mną droczyć, skarbie – pogroził.
Przeniosłam wzrok z jego twarzy na krocze, zagryzając wargę tak mocno, że aż bolało. Klęcząc przed nim, miałam wrażenie jakby to nie działo się naprawdę. Szorstki dywan pod kolanami wydawał się teraz równie nierealny, co moje ruchy, kiedy zsuwałam z Luke'a bokserki. Nie mogłam się opanować przed westchnieniem, gdy pozbyłam się jedynej rzeczy, która go okrywała. Miałam teraz przed oczami całą jego długość, a moje serce zabiło szybciej niż to możliwe. Nie byłam w stanie określić czy to przez to co do niego czuje, czy po prostu faktycznie jest tak dobrze zbudowany jak przypuszczałam.
Nie zastanawiałam się, nie chcąc przedłużać tej chwili i zmuszać Luke'a do niecierpliwienia się. Złapałam twardy członek, wyważając odpowiedni nacisk i zaczęłam poruszać dłonią w górę i w dół. Moje oczy nie opuszczały przystojnej twarzy chłopaka, teraz wykrzywionej w przyjemności. Z jego rozchylonych, malinowych ust wydobywały się ciche westchnienia z każdym posunięciem ręki. Czułam jak rośnie w moim uścisku, a oddech mu przyspiesza i staje się płytszy. Robiłam się mokra na sam dźwięk i aż bałam się co będzie później.
Zatrzymałam swoje ruchy, zsuwając rękę niżej. Zamglone, niebieskie oczy patrzyły na mnie z lekkim zawodem, gdy przestałam. Uśmiechnęłam się na ten widok, wcale nie zamierzając kończyć, a jedynie wzmocnić doznania. Nachyliłam się więc nad nim, przejeżdżając językiem wzdłuż jego długości i nie przerywając kontaktu wzrokowego, gdy wargami objęłam główkę. Z jego ust wydobył się gardłowy jęk i kierowany przyjemnością, odrzucił głowę do tyłu. Zaczęłam poruszać rytmicznie szyją, czując uderzenia z tyłu gardła. Luke wsunął długie palce w moje czarne włosy, jedynie pogłębiając moje ruchy.
- Jesteś idealna – wychrypiał ledwo słyszalnie, szarpiąc lekko czarne kosmyki z tyłu mojej głowy, na co zamruczałam wokół niego.
Przyspieszyłam, powodując u niego krótkie jęki aprobaty. Widziałam po nim, że był coraz bliżej, więc mimo bólu szczęki nie przestawałam, biorąc do ust ile się dało. Miałam wrażenie, że zaraz sama nie wytrzymam, kiedy każdy jego ruch informował mnie, że jest na skraju. I to dzięki mnie.
- Dłużej nie wytrzymam – ostrzegł, w końcu spoglądając mi prosto w oczy.
Parę sekund po tym doszedł w moje usta, pozostawiając na języku słony posmak, ale bez narzekania połknęłam wszystko. Oblizałam dolną wargę, przejeżdżając po niej wolno językiem, a Luke śledził dokładnie wzrokiem każdy mój najmniejszy ruch.
Nastała między nami cisza, którą mogłam jedynie określić jako spokojną. Leniwy uśmiech na ustach chłopaka, wynikający z jego zadowolenia i mój rozweselony choć wciąż spragniony wzrok, nasze rozchylone usta, przez które z trudem wydostawało się powietrze i te wiszące w powietrzu słowa, których nie musieliśmy wypowiadać, bo oboje dokładnie to czuliśmy – to wszystko wydawało się tak właściwe i naturalne, że aż nie do pomyślenia było, że wcześniej się tym stresowałam.
Odsunęłam się nieznacznie, dając sobie i jemu parę minut na wyrównanie oddechu i dojście do ładu. Klatka piersiowa Luke'a unosiła się i opadała wolno, a jego oczy błyszczały, gdy przyglądał mi się z uczuciem. Uśmiechnął się, a w jego zaróżowionych policzkach pojawiły się słodkie dołeczki. Nigdy nie starczyłoby mi czasu, żeby nacieszyć się tym widokiem.
Przyglądałam mu się z zachwytem, dopóki nie przypomniało mi się gdzie jestem. Znów zapragnęłam być blisko niego, więc nie zwlekając podniosłam się z podłogi. Ostrożnie wyprostowałam nogi, bojąc się że mogą się pode mną ugiąć, ale ku mojej uldze nic takiego się nie stało. Wciąż jednak byłam rozemocjonowana.
- Coś się stało, królewno? - usłyszałam zmartwiony głos.
Luke zaalarmowany tym nagłym ruchem, od razu wyciągnął w moją stronę ręce, jakby bał się, że mogę gdzieś odejść i zostawić go samego. Nie miałam najmniejszego zamiaru się oddalać. Właściwie mogłabym nawet nie wychodzić z tego pokoju nigdy.
- Nie, nic – zapewniłam go, korzystając z oferty i wdrapując się na jego kolana.
Chłopak zadrżał, czując mój oddech na swojej klatce piersiowej, gdzie przyłożyłam czoło, mocno zaciągając się zapachem jego skóry. Ta sama tytoniowa nuta wymieszana z mocnym akcentem perfum, co zawsze podsyciła moje zmysły.
Blondyn oplótł mnie ciasno w pasie, upewniając się, że jestem wystarczająco blisko jego ciała. Następnie położył się na łóżku, ciągnąc mnie ze sobą. Teraz to ja leżałam na nim, ale nie przejmowałam się tym, że mogę być za ciężka, bo Luke patrzył na mnie w taki sposób, jakbym była najlepszą rzeczą na świecie i nic więcej nie miało znaczenia. Wplątałam palce w blond kosmyki, bawiąc się nimi, jak to robiłam już kilka razy.
- Nie myśl sobie, że to koniec – odezwał się nagle i zjechał dłońmi z mojej talii na pośladki, ściskając je mocno. Potem dodał - Uwielbiam to robić.
Wywróciłam oczami, ale ostatecznie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie czułam potrzeby, żeby mu odpowiadać, więc tylko cmoknęłam go szybko w usta. Próbowałam się odsunąć, żeby znów móc na niego spojrzeć, ale przytrzymał mnie za szyję i przyciągnął z powrotem, oddając pocałunek. Opuszki jego palców delikatnie muskały moje plecy i nim się obejrzałam, już na nich leżałam, a Luke nade mną górował.
Przymknęłam powieki, gdy moje nagie piersi otarły się o smukły, ale dobrze zbudowany tors. Luke'owi również się to spodobało, bo tak jak ja westchnął z aprobatą. Nie mogąc dłużej wytrzymać złapał w zęby moją dolną wargę, więc automatycznie rozchyliłam usta, wpuszczając go go środka. W tym samym czasie wędrował dłonią wzdłuż mojego rozgrzanego ciała, najpierw zahaczając o lewą, później o prawą pierś. Zdusiłam w sobie jęk, gdy palcem przesunął po całej mojej długości, na końcu wsuwając go pod materiał majtek, łaskocząc skórę w tamtym miejscu.
- Nie musisz się powstrzymywać. Jesteśmy sami – powiedział gdy zabrał ze mnie swoje usta, co skwitowałam mentalnym mruknięciem niezadowolenia – Możesz być głośno.
Mówiąc to wsunął we mnie palec, więc nabrałam gwałtownie powietrza. Byłam nieprzygotowana na to, choć wiedziałam że to zaraz nastąpi. Zachowywałam się jak zahipnotyzowana, wciąż nie wierząc, że to dzieje się naprawdę. Miałam ochotę krzyczeć, kiedy od razu wsunął drugi palec do mojego wnętrza, poruszając nimi z wprawą, ale znów zdusiłam to w sobie, choć wymagało to ode mnie wiele wysiłku.
- Bądź dla mnie głośna, Heather.
Jego głos odbił się echem od ścian, gdy niespodziewanie wyciągnął swoje palce ze mnie, po sekundzie wkładając je szybko i zdecydowanie mocniej niż za pierwszym razem, w końcu uwalniając z mojego gardła jęk niezaprzeczalnej rozkoszy. Uśmiechnął się zwycięsko, dopinając swego, a ja wydałam z siebie kolejny dźwięk zadowolenia, gdy nieprzerwanie uderzał palcami w odpowiedni punkt.
Zarzuciłam dłonie na ramiona chłopaka, przyciągając go do siebie i całując zachłannie już lekko spuchnięte usta. Mój oddech stał się urywany, a supeł w brzuchu zacisnął się z podwójną mocą. Poruszyłam niecierpliwie biodrami, domagając się jeszcze więcej. Stałe tempo jego ruchów powoli doprowadzało mnie do szału.
- Luke, potrzebuję cię… - sapnęłam, nie mogąc znieść ani minuty dłużej. Przymknęłam powieki, nie chcąc wypuścić spod nich zbierających się łez.
Zacisnęłam uda z całych sił, próbując uzyskać chociaż chwilową ulgę, ale to nie wystarczało. Potrzebowałam Luke'a i tylko on mógł uwolnić mnie od tego palącego każdą komórkę mojego ciała uczucia. Myślałam, że dostanę szału, wijąc się pod jego dotykiem.
- Jeszcze nie teraz – poczułam ciepło jego ust na mojej szyi i choć to było przyjemne, miałam ochotę zrobić mu krzywdę za to, że się ze mną bawi w momencie, kiedy pragnęłam spełnienia.
- Proszę…
- Ciii, skarbie. Wytrzymaj jeszcze trochę – poprosił, schodząc pocałunkami coraz niżej.
Dłońmi rozchylił moje obie nogi na boki i przytrzymał je, nie pozwalając mi zacisnąć ud, a nawet ruszyć nimi o centymetr. Zawzięcie gapiłam się w sufit, próbując nie wybuchnąć.
Usta Luke'a zaczęły składać mokre pocałunki na moich piersiach i co jakiś czas wysuwał język, żeby leniwie zahaczyć o sutki, jakby nie miał dość torturowania mnie. Byłam bliska błagania go o litość, ale wiedziałam że prawdopodobnie mnie nie posłucha. Chciał mnie wykończyć, doprowadzić do szaleństwa i jak na razie szło mu bezbłędnie. Jego wargi muskały po kolei mój mostek, górną część brzucha, skórę dokoła pępka… Zatrzymał się na dłużej przy kości biodrowej, gdzie zostawił fioletową bliznę, jakby zaznaczał swoją własność. Kiedy dotarł do czarnych fig, zakrywających moją kobiecość byłam już na skraju wytrzymałości.
- Luke! - krzyknęłam, gdy pocałował mnie przez materiał, a po moim ciele rozlała się kolejna fala pożądania.
- Już królewno, już – wyszeptał, zahaczając palcami koronkę po obu moich bokach i zsuwając ją z moich nóg, przez co widział mnie teraz w całej okazałości.
Próbowałam zacisnąć uda, tym razem żeby się zakryć, ale Luke mi to uniemożliwiał, siedząc między moimi drżącymi z podniecenia nogami. Policzki piekły mnie, gdy czerwieniłam się pod jego głodnym wzrokiem. Otworzył usta, ale zamknął je z powrotem, nie potrafiąc nic powiedzieć. Poruszyłam się niecierpliwie, chcąc mu przypomnieć o mojej palącej potrzebie i jęknęłam błagalnie. Jego źrenice powiększyły się na widok mojej ciężko unoszącej się i opadającej klatki piersiowej, więc w końcu zawisnął nade mną i mogłam poczuć jak jego członek wbija się boleśnie w moje udo. Złapałam dłońmi szyję chłopaka, mrucząc głośno gdy ocierał się czubkiem o moje wejście z jego niebieskimi oczami przyklejonymi do moich własnych. Wypchnęłam do przodu biodra po raz kolejny nie mogąc wytrzymać już dłużej i sprawiłam, że nieświadomie wsunął się we mnie odrobinę.
- Dosyć. Dłużej tego kurwa nie wytrzymam – warknął, porzucając plany znęcania się nade mną, co przyjęłam z ulgą. Potrzebowałam go tak bardzo jak jeszcze niczego innego w całym moim życiu.
Luke sięgnął do szafki nocnej, wyciągając z niej szare, błyszczące opakowanie. Zmarszczyłam brwi na początku nie wiedząc co robi, ale po chwili gdy rozerwał je zębami, mogłam zobaczyć co trzyma w ręku.
- Nie musimy tego używać. Biorę tabletki – poinformowałam chłopaka, przygryzając wargę w oczekiwaniu.
On jedynie uśmiechnął się z zadowoleniem, rzucając w połowie otwartą saszetkę gdzieś za siebie i mocno mnie całując. Nie byłam mu dłużna i zachłannie oddawałam pocałunki.
Blondyn ułożył prawą dłoń obok mojej głowy, a lewą objął mnie pewnie w talii. Z trudem złapałam powietrze, kiedy poczułam jak wsuwa się we mnie całkowicie, szybko i bez ostrzeżenia. Nie mogłam się powstrzymać przed głośnym krzyknięciem jego imienia, w międzyczasie zaznaczając czerwone ślady paznokci na jego ramionach. Luke syknął z bólu, ale jedynie pogłębił swoje ruchy. Zabrał z siebie moją rękę, splótł nasze palce razem i przytrzymał nasze dłonie na materacu obok mojej twarzy, uniemożliwiając mi zrobienie mu krzywdy.
- Szybciej – wydyszałam.
Zrobił to, o co poprosiłam i przyspieszył swoje ruchy, sprawiając że jęczałam jeszcze głośniej, o ile było to w ogóle możliwe. Napięcie rosło z każdym kolejnym ruchem. Pchnięcie za pchnięciem, a ja byłam coraz bliżej szczytu. Wchodził we mnie coraz szybciej i coraz mocniej, nie dając sobie chwili na oddech. Robił to o wiele mniej starannie niż na początku. Jego palce zacisnęły się na moich biodrach, gdy pogłębiał każde uderzenie. Myślałam, że jego uścisk połamie mi kości, ale widząc jego twarz wykrzywioną w przyjemności, nie mogłam narzekać. Serce biło mi jak oszalałe, kiedy odgarnęłam mokre blond włosy z czoła chłopaka, a on spojrzał na mnie z zaciśniętą szczęką.
Objęłam go nogami w pasie, a wtedy wystarczyło jedno pchnięcie, żeby zakończyć moje męki. Przez mój kręgosłup przeszedł dreszcz, rozluźniając po kolei każdy mięsień mojego ciała. Poczułam najbardziej niedorzeczne i cholernie intensywne spełnienie wypełniające moje żyły i ogarniające moje nagrzane od podniecenia ciało, jak wielka fala.
Luke wszedł we mnie jeszcze parę razy, zanim dopadło go to samo wspaniałe uczucie i uwolnił się od napięcia w podbrzuszu. Ciepło rozeszło się w dolnych partiach mojego ciała i to było najpiękniejsze uczucie jakiego doświadczyłam od bardzo dawna.
Materac obok ugiął się pod ciężarem chłopaka, kiedy opadł zmęczony, wciskając policzek w poduszkę. Położyłam się na lewym boku, żeby móc na niego patrzeć. Kąciki jego ust uniesione w spełnieniu, mokre włosy przyklejone do czoła i czerwone ślady po moich paznokciach na jego ramionach. Był taki wyciszony, przez co wydawał się jeszcze piękniejszy.
Położyłam dłoń na jego karku, kreśląc niewidzialne kółka. Luke przymknął powieki z aprobatą przyjmując moją pieszczotę i przyciągnął mnie do siebie, chowając mnie w swoich ramionach. Cmoknęłam go lekko w środek klatki piersiowej i nie przenosząc stamtąd ust, również zamknęłam oczy. Nasze nogi były splątane, a nagie ciała przekazywały sobie nawzajem ciepło, więc nie musieliśmy przykrywać się pościelą. Nawet nie wiem, kiedy odpłynęliśmy.
Stałam na środku łazienki, a moje palce u stóp dotykały miękkiego, przyjemnego dywanika. Mokre włosy opadały na plecy, wzdłuż których spływały małe kropelki wody. Dygotałam z zimna, ale mimo to po wytarciu się ręcznikiem, nie ubrałam na siebie nic.
Była jakoś czwarta nad ranem, a ja brałam już trzeci prysznic w ciągu tego dnia, żeby zmyć z siebie zapach zmęczenia. Moje mięśnie wołały o pomstę do nieba, rozrywane bólem. Przy każdym kroku cierpiałam, bo nogi miałam jak z waty, a podbrzusze uciskało mnie nawet kiedy wzięłam głębszy oddech.
Moje odbicie w lustrze wyglądało tragicznie i przez pierwsze sekundy, gdy na siebie spojrzałam, miałam ochotę krzyknąć. Pod oczami miałam ogromne worki naznaczone fioletem, a całe ciało wyglądało słabo, wiotko, jakby uleciała ze mnie cała energia. Poniekąd była to prawda, bo ta noc wycieńczyła mnie do reszty. Choć może powinnam powiedzieć, że zrobił to Luke, dobierając się do mnie zaraz po tym, jak obudził się po krótkiej drzemce.
Jego wszędobylskie ręce doprowadziły mnie do skraju wytrzymałości jeszcze raz, a później drugi raz w prysznicu… Nie żebym narzekała na taki stan rzeczy, bo razem było nam świetnie i temu nie można było zaprzeczyć, jednak teraz ledwo się poruszałam bez wywoływania nadmiernego bólu i to była ta mniej przyjemna strona uprawiania seksu z Lukiem.
Podniosłam z podłogi czarne bokserki, które blondyn zostawił mi, żebym mogła ubrać na siebie coś czystego. Wsunęłam je na nogi, obserwując w lustrze jak posiniaczone uda i biodra znikają pod materiałem. Teraz nie wyglądałam aż tak przerażająco, choć wciąż mój dekolt pokryty był niezliczoną ilością malinek, które teraz bardziej przypominały ślady po uderzeniach.
Przejechałam po tym miejscu opuszkami palców, czując się tak cholernie szczęśliwa. Cały świat dookoła wydawał się popieprzony i może to właśnie powinnam się przejmować ważniejszymi sprawami, wszystkim innym co właśnie działo się w moim życiu, ale… nie mogłam? Nie chciałam? Może miałam to gdzieś? W mojej głowie nie było miejsca na zmartwienia, bo wiedziałam, że w drugim pokoju czeka na mnie Luke, a myśl o nim odpędzała każdy lęk i dodawała mi odwagi.
Nie wierzyłam, że w ciągu kilku godzin nasza relacja tak bardzo się rozwinie. Teraz wiedząc, że moje uczucia nie są platoniczne, nieodwzajemnione moje postrzeganie zmieniło się o równe sto osiemdziesiąt stopni. Mogłam spojrzeć na nas z jaśniejszej strony, bo teraz wydawało mi się bardziej zrozumiałe, a przede wszystkim oficjalne, dlatego nie mogłam pozbyć się tego szaleńczego uśmiechu i ogarniającej mnie euforii.
Wsunęłam na siebie jeszcze jedną z koszulek blondyna i byłam gotowa do opuszczenia łazienki. Olałam fakt, że moje włosy wciąż były mokre, bo miałam znacznie lepsze rzeczy do roboty niż ich suszenie. Znalazłam się z powrotem w pokoju, zastając Luke'a palącego papierosa przy oknie. Jego nisko opuszczone dresy ukazywały sporą część pleców i wąskie biodra. Na jego twarzy widniał ten wymowny uśmieszek z kolekcji „właśnie trzy razy zaliczyłem”, na co miałam ochotę parsknąć śmiechem, ale się powstrzymałam.
Zamiast tego rzuciłam się na materac, czekając aż skończy palić i dołączy do mnie. Chwilę mu zajęło, zanim w końcu wyrzucił niedopałek przez okno i zostawiając je otwarte, skierował się do mnie.
- Ładnie pachniesz – wymruczał, przejeżdżając wzdłuż linii mojej szyi.
Nie minęły nawet dwie sekundy, zanim przyciągnął mnie do siebie, co robił cały czas odkąd weszliśmy do tego domu, jakby nie mógł wytrzymać ani chwili bez dotykania mnie. Ułożyłam głowę na jego piersi, wsłuchując się w rytmiczne bicie serca i ledwo słyszalny oddech. Blondyn wygodnie położył się na plecach, podkładając pod głowę rękę, drugą ściskając mój bok, ale nie za mocno odkąd był cały posiniaczony i to właśnie z jego winy.
- Użyłam twojego żelu pod prysznic – zaśmiałam się, będąc pewną że rozpoznał ten zapach i stąd jego komplement. Poczułam jak zbliża swoją twarz do czubka mojej głowy, całując mokre włosy.
- Taa? - udał zaskoczonego, po czym pokiwał głową – Teraz rozumiem dlaczego tak na mnie lecisz. Sam nie mógłbym się oprzeć temu zapachowi.
Właśnie miałam rzucić komentarzem o tym, jakim to jest pieprzonym narcyzem i że właściwie to powinien sobie zmienić imię na takie, ale usłyszałam znajomy dźwięk. Skoczna piosenka, którą ustawiłam sobie jako znak połączenia rozbrzmiała w pokoju. Luke zmarszczył nos, słysząc znienawidzony przez niego gatunek muzyki.
- Nadal nie rozumiem, jak możesz tego słuchać – skrzywił się, ale nachylił się i sięgnął ręką do moich spodni, które leżały niedaleko łóżka.
Wyciągnął z kieszeni telefon, ale zamiast mi go podać przybliżył go sobie do twarzy, sprawdzając kto dzwoni. Odchrząknęłam znacząco, unosząc wysoko brwi na to jak bezczelnie się zachował, ale specjalnie mnie zignorował.
- Dlaczego Irwin dzwoni do ciebie w środku nocy? - zapytał i mogłam wyczuć ostrą nutkę w jego głosie gdy zamiast imienia użył jego nazwiska.
Złączyłam brwi w geście niezrozumienia. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby ktokolwiek dzwonił do mnie o tak późnej porze, a już na pewno nie żeby ot tak sobie porozmawiać. Dlatego właśnie pierwszą moją myślą było, że coś jest na rzeczy i muszę natychmiast to odebrać, żeby się dowiedzieć.
- Nie wiem, może coś się stało – powiedziałam szybko, próbując wyrwać mu komórkę, ale zabrał rękę z mojego zasięgu.
- Gdyby tak było, zadzwonił by do mnie.
Westchnęłam zirytowana, nie mając czasu na jego sceny zazdrości, bo miałam silne przeczucie, że ten telefon to coś ważnego. Wciągu nieprzerwanego dźwięku połączenia w końcu udało mi się dopaść telefon. Uderzyłam Luke'a mocno w ramie w odwecie, powodując że jęknął z bólu.
- Halo? - odezwałam się natychmiast po przyłożeniu komórki do ucha, udając że nie widzę morderczego wzroku chłopaka obok – Halo, Ash?
Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam jakieś przytłumione szmery, więc zastanawiałam się czy Ashton wybrał mój numer celowo czy może zrobił to zupełnie przypadkiem. Jakieś głosy przebijały się przez gąszcz szumu, miałam wrażenie że ktoś płacze i pociąga nosem.
- Ashton? - powtórzyłam drżącym głosem, z przerażeniem patrząc na swoje dłonie.
Czułam jak Luke wwierca we mnie spojrzenie, ale jeszcze nie chciałam na niego patrzeć. Mogłam sobie coś wymyślać, a załamane szepty i mruczenie nie były prawdziwe. Dopiero po chwili łkanie stało się wyraźniejsze, słyszałam czyjś nierówny oddech.
- Heather… - w końcu Ashton przemówił, ale przerwał. Ktoś zabrał mu słuchawkę.
- Ashton co się dzieje? Ashton! - krzyknęłam, coraz bardziej przerażona tym wszystkim. To nie było normalne i kątem oka widziałam już jak Luke się ubiera, choć nikt nie kazał mu się szykować do wyjścia. Myślę jednak że sam przeczuł, że coś jest nie tak i prędzej czy później będziemy musieli coś zrobić. Tylko co?
- Heather, jesteś tam? - tym razem to głos Caluma rozbrzmiał w głośniku – Jest z tobą Luke?
- Tak, jesteśmy razem – odparłam szybko, po czym zaczęłam zadawać nurtujące mnie pytania - Co się stało, Cal? Z Ashtonem wszystko w porządku?
Calum brzmiał w miarę spokojnie, więc modliłam się żeby nie chodziło o nic poważnego. Liczyłam na to, że Irwin znów upił się do nieprzytomności i po prostu ktoś musiał go ogarnąć i sprowadzić z powrotem do domu, stąd pytanie o Luke'a.
- Możecie przyjechać do szpitala?
To zdanie sprawiło, że poczułam się jakby ogromy ból, który przeszył mnie na wylot zostawił pulsującą dziurę w moim żołądku. Nie potrzebowałam więcej wyjaśnień, żeby ułożyć sobie całą układankę. Oczy piekły mnie, ale usilnie hamowałam napływające łzy. Nie było potrzeby tłumaczenia mi co się stało, jednak Hood odezwał się słabym głosem po chwili ciszy.
- Pani Irwin zmarła godzinę temu.
*
ekhm, ekhm... walczę od 10 minut ze sobą, żeby dodać ten rozdział. jestem beznadziejna w pisaniu scen +18, więc błagam potraktujcie to z ogromną wyrozumiałością. od razu przepraszam każdego kto liczył na jakieś mega romantyczne sceny... mi do romantyczności dalej niż do bogactwa, więc sami rozumiecie. mimo to napisałam tą scenę w obawie o własne życie, bo tyle z was mi groziło, że nie miałam innego wyboru (pozdrawiam was psychopaci <3)
rozdział jest trochę krótszy, ale nie chciałam przedłużać go na siłę. od następnych zacznie się nieprzyjemnie, więc yuup... nie mogę się doczekać! a teraz uciekam schować się pod kołdrą i nigdy nie czytać waszych komentarzy. *awkward laugh* buźka!
#RiskyPlayerFF
OMFG ! KOCHAM CIĘ KOBIETO !
OdpowiedzUsuńACHH tak duuużo seksu , i taaaak duuużo Heather i Lukeya. Kocham !
Scena +18 wyszła Ci świetnie , przecudnie , zajebiście , przezajebiście..itp
Rozumiesz... groźby były konieczne biorąc pod uwagę takie a nie inne okoliczności, aczkolwiek mam nadzieję że okażesz swoją wyrozumiałość xdd , no bo weźcie kto nie chciałby seksu Luka i Heather
O Bosz jak się teraz musi czuć Ash :(
Czuję że następny rozdział to będzie istna drama.
Ps. Duuużo weny Ci życzę. I jeszcze raz TEN ROZDZIAŁ BYŁ PRZEZAJEBIŚCIECUDOWNY .Mam nadzieję że wybaczysz mi groźbę xdd
OMFG ! KOCHAM CIĘ KOBIETO !
OdpowiedzUsuńACHH tak duuużo seksu , i taaaak duuużo Heather i Lukeya. Kocham !
Scena +18 wyszła Ci świetnie , przecudnie , zajebiście , przezajebiście..itp
Rozumiesz... groźby były konieczne biorąc pod uwagę takie a nie inne okoliczności, aczkolwiek mam nadzieję że okażesz swoją wyrozumiałość xdd , no bo weźcie kto nie chciałby seksu Luka i Heather
O Bosz jak się teraz musi czuć Ash :(
Czuję że następny rozdział to będzie istna drama.
Ps. Duuużo weny Ci życzę. I jeszcze raz TEN ROZDZIAŁ BYŁ PRZEZAJEBIŚCIECUDOWNY .Mam nadzieję że wybaczysz mi groźbę xdd
OŻESZ KUREWKA, JESTEŚ GENIALNA W PISANIU SCEN +18!!!
OdpowiedzUsuńTAK TAK TAK PRZESPALI SIĘ!!!
NIE NIE NIE MAMO ASHTONA ZMARTWYCHWSTAŃ
KOCHAM CIĘ BARDZO, DO NASTĘPNEGO x
Yeahhhhh!!!! W końcu! No cóż co ci powiem: Ta chwila w końcu musiała nadejść. To, że będą się pieprzyć było oczywiste ;) I nie kłam: Scena wyszła ci zajebiście. Poważnie.
OdpowiedzUsuńLuke taki zazdrosny....awwwwwww......
Biedny Ash....współczuję mu....
Cóż.....mam taką małą prośbę: NIE MIESZAJ JUŻ W ZWIĄZKU HEATHER I LUKE'A, BO POTNĘ SIĘ MYDŁEM!!!! A chyba nie chcesz mieć mnie na sumieniu??? Prawda???? Xdxdxd Nie spełnisz mojej prośby c'nie?? Mimo wszystko próbowałam i nie żartowałam ;).
Iiii wiem, że nie komentuję zbyt często, ale.....właściwie to nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Przepraszam za to xd wybaczysz mi??? *oczki szczeniaczka*
I na koniec: ŻYCZĘ CI DUUUUUUŻO WEEEENY. Jesteś moją ulubioną pisarką. I KOCHAM to ff. Myślałaś może, żeby opublikować tą historię na wattpadzie?? Życzę wszystkiego dobrego i czekam (z niecierpliwością) na nexta. /Alex
dziękuje ci bardzo! ale nie rób mi krzywdy, jestem przecież niewinna! :D
Usuńrisky player jest na wattpadzie, po prawej stronie pod zakładkami masz link jeżeli wolisz czytać tam ;)
Serio dopiero teraz go zauważyłam XD tak wiem: Jestem taka spostrzegawcza xd/Alex
UsuńOOO TAK ! TAK MIAŁO BYĆ ! SEKSY SEKSY I JESZCZE RAZ SEKSY !!!! ♡♥♡♥♡♥♡♥♥♥♡♡♥♡♥♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńXDDDD
Fajnie ci to wyszło XD
A tak na poważnie, to wszystko jest świetne. W innych opowiadaniach potrafią się seksić już w 3-4 rozdziale ._. A potem z braku pomysłów robią to cały czas ! -.-
TO JUŻ 41 ROZDZIAŁ !!! NIE WIERZĘ :') JESTEM Z CIEBIE CHOLERNIE DUMNA ! ♡
Zepsułas mi humor tym Ashtonem :c Ale tak myślę, i właśnie bardzo dobrze ! Nie ma cały czas kwiatków i serduszek. To jest życie. Kurwa. Co to opowiadanie robi z ludźmi :') XD
Dzięki za pozdrowienia XD
Low ju :>
sikam przez tą notkę dzięki XDDD ♡
ok, nie wiem, czy dam radę napisać jakiś normalny komentarz, wiesz, jak bardzo było to dla mnie emocjonalne XD
OdpowiedzUsuńśmiejąca się Heather, yup, powinnam była się tego spodziewać, to jest udana agentka
"Bałam się, że nie będę nawet w połowie tak dobra jak on, przez co zmieni swoje zdanie" to brzmi tak bardzo prawdziwie, pewnie naprawdę w chuj dużo osób tak myśli
ciii, już przestań Heather, nie śmiej się, bo zaraz zabawa się skończy
fuck wkurzony Luke, wyobrażam sobie jego minę z nowego teledysku fml fml fml (chodzi mi o to https://pbs.twimg.com/media/CLgtABJUAAAFugG.jpg)
"Ale nie będzie ci do śmiechu, kiedy zamknę ci te usta" to był moment, w którym kompletnie mi odwaliło i zaczęłam świrować, machając nogami jak głupia i robiąc "ŁOTA FAK ŁOTA FAK ŁOTA FAK"
tak, Luke, zrób to
cholera, seksi dominujący Hemmings, mhm, to mi się podoba
a teraz Heather seksownie ściąga spodnie, no nie, jak żyć...
"Tylko jedno… Klęknij" jdhfisudgjoisgjiosjgofjgsiodjfsdfosk nie wiem, jak to inaczej skomentować
ok, najs, najs, ładnie się dzieje, nie przeszkadzajcie sobie, ja wcale tego nie czytam ]:->
*siedzi i wpatruje się w ekran z napięciem, gryząc się po ręce*
jak już szaleć to szaleć, co nie Huke
uprawiać seks z Lukiem, a później jeszcze ubierać się w jego ciuchy, Heather, wygrałaś życie
o oł, Ashy, o nie, podejrzewam, o co chodzi, często się myliłam, niech tak będzie tym razem
buahha Luke czyżbyś był zazdrosny?
o nie, o nie, o nie...
fuck :( właśnie o tym myślałam, biedny Ashton, było wesoło, zrobiło się smutno...
scena +18 wyszła super, bez stresu XD
ech, dlaczego nie może być ciągle przyjemnie... *ekhem* jak w pierwszej części rozdziału *ekhem* nie no, nic nie mówię, to nie byłam ja
Cudowne ❤ Tylko szkoda mi będzie teraz Ashtona 😭
OdpowiedzUsuńCudo *_*
OdpowiedzUsuńZajebiście piszesz!
Szkoda mi Ashtona..:(
Nie mogę się doczekać jutra!
Życzę weny ;*
/Anonimka
Super ♡♡ boże biedny Ashton :(
OdpowiedzUsuńJuz nie mogę doczekać się next ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
Przeczytalam ten rozdzial 5 raz xd omg dobrze napisalas smuta, wyszło zboczenie ale nie za bardzo, fajnie się czytalo
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi szkoda Ashtona, tak bardzo kochał swoją mamę ;((((
Świetny ❤❤❤ czekam na nexta ❤❤❤❤
OdpowiedzUsuń